
Może to oznaka lenistwa, może starzenia, że dziś zamiast wyjść z kimkolwiek gdziekolwiek - wolę się pogrzać w domu. Bardzo zaniedbałam ostatnio przyjaciół. Jeśli już z kimś się spotykam, to jest mój chłopak, który też narzeka, że nigdzie mnie nie może wyciągnąć. Nie byłam typem domatorki, rodzice zawsze narzekali, że nigdy mnie nie można zastać w domu.
Nie lubię siebie takiej. Może to zima, może to lenistwo, może to po prostu ja tak się zmieniłam? Macie może jakieś pomysły jak ten stan zwalczyć? Będę z tym walczyć, bo w mojej pracy muszę lubić ludzi, rozmawiać z nimi, być ciągle ciekawa. Jak to odzyskać?
Zatem postanowienie: więcej szczęścia, więcej czasu, więcej ludzi! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz