Muszę się przyznać, że trochę spadła mi motywacja. Oczywiście zaliczam różne aktywności fizyczne (taniec, basen, spacery), ale z biegiem i skalpelem już jest gorzej. Wczoraj miałam niesamowicie udany dzień i położyłam się spać mega szczęśliwa. Najpierw wypiłam najpyszniejszą kawę ever (z drippera!), przeprowadziłam niesamowicie ciekawą rozmowę, a potem przyszła pora na salsowy wieczór, który zdawał się nie mieć końca.
Jeśli nie próbowałyście nigdy tańczyć, to polecam gorąco - chociaż spróbujcie! Wiele szkół oferuje pierwsze - darmowe zajęcia, na których możecie sprawdzić czy pasuje Wam taniec, sposób uczenia, instruktorzy, ludzie :) Niestety jeszcze nie umiem wiele, na kursy salsy chodzę dopiero kilka miesięcy, ale uwierzcie - uczucie, kiedy uświadamiasz sobie, że umiesz coraz więcej, dogadujesz się z partnerem, a taniec daje Ci coraz więcej radości - bezcenne! I to ja - łamaga i babochłop, który nie daje się prowadzić ;)
Dziś waga sprawiła mi wielką niespodziankę, bo pokazała najniższą wagę ever (odkąd pamiętam!) co jest bardzo dziwne, bo w niedzielę pławiłam się w nadmiarze przepysznych ciast, sałatek i kawałków pizzy ;) Przedziwne, ale lubię to! Jestem w trakcie trzeciego tygodnia z Ewą Chodakowską, może sobie wkręcam, ale chyba już widzę minimalne efekty! (*pozioma kreseczka na udzie - skaza na lustrze)
JAKA TY JESTEŚ SZCZUPLUTKA! Z czego Ty się odchudzasz?! :D
OdpowiedzUsuńAle figuraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńŁadna figura i prześliczny kostium!
OdpowiedzUsuńPiękna figura i super talia :)
OdpowiedzUsuńA co o spadku motywacji, to oczywiste jest, że każdy musi go co jakiś czas zaliczyć po to żeby później się odbić i dążyć do celu ze zdwojoną siłą :)
Trzymam kciuki za kolejne efekty.